Na kolejną naszą wiosenną wycieczkę (29.04.2023), tym razem w Beskid Wyspowy, wybraliśmy się z zamiarem zdobycia trzech szczytów jednego dnia – Lubonia Wielkiego, Szczebla oraz Lubomira. I o ile dwa pierwsze szczyty leżą zaledwie w odległości niecałych 5 km od siebie, o tyle przejście ze Szczebla na Lubomir byłoby dość skomplikowane, dlatego podzieliliśmy naszą trasę na dwa etapy z krótkim przejazdem busem z Lubienia na Przełęcz Jaworzyce.
Wędrówkę rozpoczęliśmy w Rabce-Zdrój Zaryte, gdzie żółtym szlakiem, zwanym percią Borkowskiego, udaliśmy się w kierunku Lubonia Wielkiego. Najpierw szliśmy przez soczystozielone łąki, z widokiem na zanurzone częściowo w miękkich chmurach gorczańskie grzbiety
i na skupione miejscami blisko siebie domki w dolinie Raby.
Potem weszliśmy w las i dość szybko dotarliśmy do fragmentu szlaku, poprowadzonego przez wielkie
rumowisko, które bardzo przypadło nam do gustu 🙂
Dodatkową atrakcją były różnego rozmiaru zakamarki skalne, jaskinie i groty, ale ponieważ nie są one zaadaptowane do zwiedzania, sfotografowaliśmy je tylko z zewnątrz.
Gdy tylko przeszliśmy obok skalnego urwiska zwanego „Dziurawymi Turniami”, wiedzieliśmy, że szczyt jest już blisko.
Jeszcze tylko kilka zdjęć z widokiem na Gorce, a za nimi niezbyt widoczne Tatry,
i pierwszy cel naszej wycieczki zdobyty: Luboń Wielki – 1022 m n.p.m.
Niewielkie schronisko znajdujące się na szczycie Lubonia Wielkiego pomieściło całą naszą grupę, chociaż niektórzy musieli dołączyć do stolika, gdzie świętowano wieczór kawalerski, który miał się wydłużyć do całego weekendu! Pozdrawiamy Pana Młodego (chyba już? 😉 ) i jego kompanów!
O tym, że masyw Lubonia był terenem działań partyzantów AK przypominają znajdująca się tutaj kapliczka partyzantów AK oraz wiodący przez niego Szlak Walk o Niepodległość.
Po zrobieniu kolejnych grupowych zdjęć ze schroniskiem w tle,
ruszyliśmy w dół dość stromym czerwonym szlakiem
spoglądając z Przełęczy Glisne jeszcze raz na telewizyjną wieżę przekaźnikową mieszczącą się przy schronisku na Luboniu.
A tak wyglądała z bliska:
Gdy minęliśmy Małą Górę (883 m n.p.m.) i nabraliśmy nieco wysokości ponownie ukazały się widoki na bliższe i dalsze pasma oraz na miejscowości położone u ich podnóża.
Na Szczeblu, drugim celu naszej wycieczki, uwieczniliśmy naszą obecność serią zdjęć grupowych, indywidualnych, a nawet inscenizacyjnych 😉
Nie mogło jednak zabraknąć czasu na podziwianie szerokiej panoramy Beskidu Wyspowego, ponieważ można stąd zobaczyć m.in. Ciecień, Lubogoszcz, Śnieżnicę, Ćwilin i Mogielicę.
Pozostał nam jeszcze ostatni szczyt do zdobycia tego dnia – Lubomir – dlatego po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej czarnym szlakiem przez punkt widokowy pod szczytem Szczebla, który również pełni rolę platformy startowej paralotniarzy, przez Mały Szczebel, aż do Lubonia, gdzie czekał na nas bus.
Gdzieś w okolicy kolejnej atrakcji – jaskini „Zimnej Dziury”, która znana jest również jako „Grota Lodowa”, ponieważ zimne powietrze w jej wnętrzu sprzyja długiemu utrzymywaniu się wewnątrz lodu,
dwoje naszych uczestników zapragnęło dodatkowych atrakcji, m.in. przejażdżki quadem, a ich „przygody” stały się powodem sporej dawki zdrowego śmiechu 🙂
Końcówka szlaku była nieco błotnista, ale i tak urzekła nas skromnym dywanem utkanym z kaczeńców.
Był również czas na odświeżenie naszej wiedzy o kosmosie, ponieważ z przełęczy Jaworzyce na szczyt Lubomira, gdzie znajduje się obserwatorium astronomiczne, prowadzi czerwony szlak, na którym znajdują się „przystanki” ścieżki dydaktycznej „Wielcy astronomowie znani i mniej znani”.
W ubiegłym roku Obserwatorium astronomiczne im. Tadeusza Banachiewicza na Lubomirze obchodziło 100 rocznicę swojego istnienia!
Po krótkiej sesji i odpoczynku na szczycie Lubomira (904 m n.p.m.), należącego do Korony Gór Polski w paśmie Beskidu Makowskiego powędrowaliśmy przez Łysinę do schroniska na Kudłaczach na zupę krem z czosnku niedźwiedziego, na którą podobno wybiera się tutaj czasami sam Robert Makłowicz!
I w ten przyjemny sposób zakończyliśmy całodniową wycieczkę,
zerkając jeszcze raz na oddalony, teraz już znacznie, szczyt Lubonia Wielkiego, gdzie byliśmy kilka godzin wcześniej.
Mapki trasy:
Opracowanie tekstu: OK
Fot.: Zygmunt Haręza, Jolanta Ciepłuch, Krzysztof Siarka, OK
No comments yet.