8 lutego w ofercie Towarzystwa mieliśmy dwie atrakcje do wyboru: kilkunastokilometrowy widokowy spacer Pogórzami Przedtatrzańskimi (a konkretnie Pogórzem Spisko-Gubałowskim) lub szusowanie na stokach Kotelnicy Białczańskiej.
Wybór był trudny, bo pogoda idealna zarówno na narty, jak i na pieszą wędrówkę – słońce, przejrzyste powietrze, brak opadów i lekki mroz.
Finalnie pięć osób z naszej grupy decyduje się oddać białemu szaleństwu.
Na zdjęciu część grupy narciarskiej i pieszej – jeszcze razem, w drodze do Białki.

Kolegów z nartami wysadzamy przy stoku, a my podjeżdżamy do Kobylarzówki, skąd startujemy czerwonym szlakiem w stronę Kotelnicy.
Trasa jest widokowa i urozmaicona, ale niezbyt dobrze oznaczona – czasem zbaczamy ze szlaku i wspomagamy się aplikacjami szlakowymi.

Brak zabudowań i zalesienia w pobliżu sprawia, że niemal cały czas towarzyszy nam ładna rozległa panorama z okolicznymi pogórzami i Tatrami w tle.

Zabawa w zimowego detektywa leśnego😊.

I zagadka rozwiązana!
Efekt Halo w obiektywie Oli. To efektowne zjawisko optyczne polega na pojawieniu się świetlistego kręgu wokół tarczy słońca.
Jesteśmy wyżej, zaczynają się wyciągi, a w tle podziwiamy rozległy łańcuch stożkowatych i kopulastych wierchów Tatr Bielskich, Wysokich, aż po granicę z Zachodnimi.

Tatrzański koneser rozpozna w panoramie m.in. od lewej Płaczliwą Skałę, Hawrań oraz szczyty należące do Wielkiej Korony Tatr.

Docieramy na szczyt Kotelnicy (918).

Wśród śmigających narciarzy wypatrujemy „naszych”, ale szanse są małe – kompleks narciarski w Białce liczy kilkanaście tras.
Robimy pamiątkowe zdjęcia,

idziemy na coś smacznego do karczmy, po czym rozpoczynamy powrót czerwonym szlakiem.

Tymczasem na stoku super warunki i dużo wrażeń!
Od lewej: Prezes Andrzej, Waldek i Tadziu
Od lewej: Waldek, Dorotka i Tadziu

My natomiast przemieszczamy się górskim grzbietem wzdłuż licznych wyciągów.

Przy górnej stacji kolejki Pasieka Ekspres próbujemy jeszcze zorganizować spotkanie z drugą grupą-niestety wciąż bezskutecznie więc wracamy na szlak.
W okolicy parkingu przy Jankulakowskim Wierchu napotykamy na tajemnicze figury. Chwila konsternacji co autor miał na myśli…

Kolejny etap trasy to szutrowa droga, biegnąca przez wiejskie tereny- dzisiaj niezmiennie w pełnym słońcu i z widokiem na Tatry.

Jest urokliwie, ale niestety wkrótce wchodzimy w zabetonowaną strefę, biegnącą wzdłuż głównych dróg (m.in. wzdłuż ulicy Wierch Rusiński, którą co roku przemierzają kolarze Tour de Pologne)
i musimy się troszkę pomęczyć, zanim dojdziemy do narciarskiego kompleksu Rusin Ski.

Na rozległej kopule szczytowej szukamy najwyższego dzisiaj punktu na trasie, czyli Rusińskiego Wierchu (967), wierzchołek jest jednak nieoznakowany.
Najbliższym oznaczonym punktem wg Mapy Turystycznej jest kamień upamiętniający Papieża Jana Pawła II.
Panorama z Rusińskiego Wierchu.
Zapada zgodna decyzja, że mamy na dzisiaj dość asfaltu i postanawiamy sobie uprzyjemnić trasę schodząc wzdłuż wyciągu (oczywiście bezpiecznie i z dala od narciarzy).

Kto by tak nie chciał polatać nad Tatrami?! Dzisiaj można tylko pozazdrościć widoków!
Zeszliśmy ze stoku, droga się skończyła i myślimy co dalej…
Aby wrócić do „cywilizacji”, próbujemy najpierw w odpowiednim miejscu przedrzeć się przez gęste gałęzie i zejść ze skarpy,
a następnie bezpiecznie przeprawić na drugą stronę niewielkiego potoku. Mapa podpowiada, że nazywa się Potok Kaniowski; jest śliski i oblodzony. Kombinujemy, żeby nie zaliczyć lodowatej kąpieli.

Krzysztof – nasz przewodnik i dżentelmen – pomaga paniom w trudnym terenie.

Znowu na drodze, a ta przypomina taflę lodowiska i najbardziej przydałyby nam się łyżwy!

Pierwsze dzisiaj łańcuchy na trasie 😉.

Jeszcze kawałek

i dochodzimy do drogi łączącej Bukowinę Tatrzańską z Białką.
W pobliskiej karczmie chwilę odpoczywamy, podjeżdżamy do Białki i nasza 13-ka (dzisiaj jest to szczęśliwa 13-ka!) wraca do Jaworzna.
Zdjęcia: Dorota Tuchowska, Ola Skalska, Kasia Ogrodowska, Krzysztof Siarka
Opracowanie tekstu: Kasia Ogrodowska
Przebieg trasy:
No comments yet.