Na Mincol z Zazrivy

//Na Mincol z Zazrivy

6 kwietnia wyruszyliśmy na Słowację, przez Żywiec, Korbielów, Namiestów, Orawskie Podzamcze, Dolny Kubin dotarliśmy do wsi Zazriva. Zazriva jest miejscowością turystyczną i narciarską, kontynuowane są też tradycje pasterskie. W całej Słowacji Zazriva słynie z wyrobu korbaczy z sera. Niestety nie spróbowaliśmy miejscowych specjałów, było zbyt późno. Dziarskim krokiem, przy akompaniamencie marszowej muzyki płynącej z megafonów zawieszonych na słupach przy głównej ulicy Zazrivy, pomaszerowaliśmy czerwonym szlakiem w kierunku Minčola (1394 m). Na własne uszy usłyszeliśmy, że jeszcze działają te relikty socjalistycznej przeszłości zwane kołchoźnikami lub szczekaczkami.


Droga na szczyt zajęła nam około 3 godzin. Zdobycie szczytu udokumentowaliśmy serią zdjęć z banerem naszego oddziału.

Brakowało nam tylko dwóch wież, o których mówili ci, którzy byli już kiedyś na Minčolu. Po przejściu krótkiego zalesionego odcinka szlaku zobaczyliśmy rozległą polanę z dwoma wieżami i imponującą panoramą Tatr Zachodnich, Wysokich, Niżnych Tatr, Wielkiej i Małej Fatry. Na pierwszym planie królował Wielki Chocz i Góry Choczańskie.

Kiedy wreszcie spojrzeliśmy w dół naszym oczom ukazał się fioletowy dywan utworzony z kwitnących krokusów. Bez tłumów, bez barierek mogliśmy nacieszyć się tym cudem przyrody.
Na przełęczy Kubińska Hola zmieniliśmy kolor szlaku na żółty i bardzo stromą ścieżką zeszliśmy do Chaty na Kubińskiej Holi. Dla łowców pięknych zdjęć atrakcją był wodospad, który powstał na potoku zasilanym topniejącym śniegiem. Schronisko jest w trakcie remontu i do wyboru mieliśmy tylko zupę kapustową i chmielową.


Odpoczynek był krótki, bo gonił nas czas. Po udokumentowaniu pobytu w Chacie na Kubińskiej Holi zdjęciami z oddziałowym banerem, powędrowaliśmy niebieskim szlakiem w kierunku pensjonatu i stacji narciarskiej Racibor. Niebieski szlak byłby pewnie niezbyt ciekawą leśną drogą, gdyby nie działalność słowackich drwali. Ciężki sprzęt leśników zamienił fragment drogi w prawdziwe bagno. „Obraz nędzy i rozpaczy” tym powiedzeniem można określić stan naszego obuwia i nogawek spodni po pokonaniu tego zniszczonego, całe szczęście krótkiego odcinka szlaku.


Około siedemnastej dotarliśmy do końca naszej trasy – stacji narciarskiej Racibor. W rzece Orawie próbowaliśmy poprawić stan naszego obuwia. Mam nadzieję, że z wyprawy na Minčol zapamiętamy piękne widoki, wiosenne górskie łąki, krokusowe polany a nie ubłocone buty i odzież.

Opracowanie tekstu: Jolanta Ciepłuch

Zdjęcia: Krzysztof Siarka

Mapka trasy:

No comments yet.

Leave a comment

Your email address will not be published.