Na początku lipca rozpoczynamy długo wyczekiwany sezon tatrzański. Na tatrzańską rozgrzewkę planujemy Baraniec-trzeci co do wysokości szczyt położony w liptowskiej części Tatr Zachodnich.
U wylotu Úzkiej Doliny tradycyjnie dostajemy mapki, a Prezes Jola udziela nam kilku dodatkowych wskazówek. Wybieramy ambitną trasę, prowadzącą przez cztery dwutysięczniki: Klin, Szczerbawy, Baraniec i Smrek. Na Baraniec mamy 4 godziny zielonym szlakiem.


Szybko wchodzimy na leśne ścieżki

i licznymi zakosami pokonujemy przewyższenia.
Wyżej napotykamy na wysuszone, obumarłe świerki, a na otwartej przestrzeni liczne wiatrołomy. Na skutek postępujących od lat niekorzystnych zmian klimatycznych, zanieczyszczenia środowiska i gradacji kornika drukarza, w całych Tatrach obserwuje się coraz więcej zamierających drzewostanów świerkowych.


Dodatkowy kierunkowskaz. Czas nie jest podany, ale wiemy, że do celu długa droga.
Po ok. 1,5 h na krótki postój wybieramy drewnianą kolibę, położoną na niewielkiej polance Horzyca (Horica).

Wkrótce osiągamy piętro kosodrzewiny. Otaczają nas rozległe połacie krzaków czarnych borówek, które jeszcze nie zakwitły. Podobno w tym rejonie lubią przebywać niedźwiedzie, ale żadnego nie spotkaliśmy.
Dochodzimy na grzbiet Klinovate (Klinovaté,1555) i wyłaniają się pierwsze widoki.


Wyższe od nas, coraz bardziej zwarte i bujne zarośla kosówek, tworzą długie korytarze, a za plecami góruje charakterystyczny Krywań.


Wychodzimy z kosodrzewiny. Od tej pory wędrować będziemy odsłoniętą granią, a największe podejście mamy już za sobą.

Za nami rozciąga się pasmo Tatr Niżnych,

przed nami Mały Baraniec (Mládky,1948), znajdujący się pomiędzy szczytami Klinowate a Klinem. Nazwa jest myląca, bo Klin to po słowacku również Malý Baranec.

Mimo weekendu, ładnej pogody i wakacji nie ma tłumów. Na trasie pozdrawia nas kilku słowackich biegaczy (Słowacy organizują górskie biegi terenowe na Baraniec), a sympatyczny doberman chciałby się zabrać na szczyt z Kasią i Mirkiem.

Daleko jeszcze ?! 🙂
Wygląda na to, że tak- bo na horyzoncie Klin, Szczerbawy i Baraniec…

Pierwsze podejście jest jednak szybsze i łagodniejsze, niż się spodziewaliśmy

i wkrótce stajemy na trawiastej kopule szczytowej.
Na Klinie brak tabliczki, charakterystycznym punktem jest betonowy słupek.
W kierunku południowym widoczne są Liptów, Spisz, Orawa i Tatry Niżne. W łańcuchu górskim można rozpoznać m.in. Kralovą Holę, na której byliśmy w ubiegłym roku.
Dochodzimy do Szczerbawego (2144). Nazwa wzięła się od szczerby rozdzielającej wierzchołek, a szlak prowadzi trawersem z lewej strony.

Wierzchołek kusi- jest bardzo blisko i można podejść wydeptaną ścieżką.
Szczerba i dwa garby. W kierunku wschodnim do Doliny Jamnickiej odchodzi potężna grzęda, oddzielająca dwa ogromne żleby: Żleb Pusty i Żleb Masłowy. Słyną z wielkich lawin śnieżnych i są uważane za najbardziej lawiniaste miejsca w całych Tatrach.

To samo miejsce – w dole Dolina Jamnicka i górujące nad nią Otargańce.

Ostatnia prosta na Baraniec
i po 5 godzinach wędrówki (a niektórzy jeszcze szybciej) cel osiągnięty! W centralnym miejscu znajduje się betonowy obelisk z godłem Słowacji. W 1820 r. w jego miejscu stała drewniana wieża. Baraniec w XIX w. był jednym z punktów triangulacyjnych i prowadzono na nim pomiary wysokościowe Tatr.

Na rozległym szczycie mamy czas na piknik i opalanie.

Podziwiamy paralotniarzy, zazdroszcząc im pięknych widoków,


ale my też nie możemy narzekać, bo z Barańca rozciągają się fantastyczne panoramy na Główną Grań Tatr Zachodnich (m.in. Banówkę, Hrubą Kopę, Trzy Kopy, Rohacze), fragmenty Tatr Wysokich, Liptów i Dolinę Žiarską.


Gdy jesteśmy w komplecie, robimy zdjęcia,


a Prezes Jola uroczyście wręcza odznaki:
Agacie- srebrną odznakę GOT PTT,
Wojtkowi- odznakę Głównego Szlaku Sudeckiego PTT.
Trzeba się sporo nachodzić, żeby zdobyć takie odznaki. Serdecznie gratulujemy!
Tyle przyjemności, a teraz czeka nas ostre zejście kamienistą granią z osypującym się żwirem. Schodzimy na przełęcz o nazwie Jamina (inaczej: Przełęcz pod Pustem, 1970)– obniżenie między Barańcem a Smrekiem.

Odcinek z Przełęczy Jamnej na Smrek prowadzi 30 minut góra – dół. Momentami jest skalisty i wymaga użycia rąk.
Na Smreku (2072).
Dochodzimy na Žiarske sedlo (1917).
Na Przełęczy kilka ambitnych osób z bardzo dobrym tempem wyrusza poza planem na Rohacz Płaczliwy.


Zdobywcy na szczycie. Gratulujemy!



My tymczasem zmieniamy kolor szlaku na zielony i schodzimy Žiarską Doliną.

W środkowej części Doliny Žiarskiej mieści się najwyżej położone w Tatrach Zachodnich schronisko- Žiarska Chata.


W jej pobliżu utworzono Symboliczny Cmentarz Ofiar Tatr Zachodnich z nazwiskami ponad stu osób, które zginęły na terenie Tatrach Zachodnich. Decyzję o powstaniu cmentarza w 1995 r. przyspieszyła tragiczna śmierć w lawinie czeskiego ministra i jego córki.



W schronisku odpoczywamy

i wkrótce wyruszamy w kilkukilometrową drogę powrotną.

Część osób skręca za niebieskimi znakami na leśną ścieżkę,



pozostali wybierają równoległą drogę asfaltową. Powrót można sobie ułatwić zjeżdżając na elektrycznej hulajnodze lub rowerze, ale chętnych brak.


Na końcowym odcinku trasy znajduje się Niedźwiedzia Sztolnia– dawna kopalnia rud, będąca jedynym zachowanym w całości wyrobiskiem górniczym w Tatrach (tunel o dł. 550 m. jest udostępniony do zwiedzania).





Wycieczkę kończymy u wylotu Žiarskiej Doliny.
To jednak nie koniec pięknych widoków na dzisiaj 🙂 W drodze powrotnej z autokaru podziwiamy malowniczy zachód słońca nad górami

i efektowny Zamek Orawski.

Mapka trasy i profil wysokości:
Tekst: Kasia Ogrodowska
Zdjęcia: Damian Malcharek, Kasia Ogrodowska, Kasia Zięba, Olga Skalska
No comments yet.