„Stary Giewont na Tatr przedniej straży
Głową trąca o lecące chmury-
Czasem uśmiech przemknie mu po twarzy,
Czasem brwi swe namarszczy ponury
I jak olbrzym w poszczerbionej zbroi
Nad kołyską ludzkich dzieci stoi.
Przez ciąg wieków wznosi dumne czoło
I wysuwa pierś swą prostopadłą,
Patrząc z góry na wieśniacze sioło,
Co pokornie u nóg jego siadło.
Przez ciąg wieków straż swą nad nim trzyma
Z troskliwością dobrego olbrzyma. (…)„
(Adam Asnyk „Giewont”, 1880r.)
Symbol Zakopanego i Tatr. Strażnik Podhala. Góra z Krzyżem. A może- jak głosi legenda- Śpiący Rycerz, który powstanie, gdy Polska znajdzie się w niebezpieczeństwie?
Giewont to najwyższy szczyt Tatr Zachodnich, leżący w całości po polskiej stronie. Szeroki na 2,7 km masyw składa się z trzech wierzchołków: Mały Giewont (1728), Wielki Giewont (1894) oraz Długi Giewont (1867) i góruje nad trzema dolinami: Strążyską, Kondratową, Małej Łąki.
Ze szczytu rozciąga się spektakularna panorama na całą Kotlinę Zakopiańską i jak pisał Walery Eljasz-Radzikowski (malarz, autor tatrzańskich przewodników, jeden z założycieli Towarzystwa Tatrzańskiego): „Z każdej prawie chaty Giewonta widać, toteż słusznie mu się należy tytuł króla zakopiańskiego”.
Nazwa wywodzi się prawdopodobnie od niemieckiego słowa „Wand” – skała, ściana. Pierwotna nazwa „Gewand” oznaczała grupę skał lub „Gähwand”- stromą skałę. Wg innej wersji Giewont pochodzi od nazwiska rodu góralskiego Giewontów.
25 października wybieramy wariant wejściowy prowadzący żółtym szlakiem z Gronika przez Dolinę Małej Łąki.

W jej dolnych partiach panuje jeszcze jesień.



Pierwsze rozwidlenie szlaków. Zgodnie z planem będziemy trzymać się żółtych znaków, aż do Kondrackiej Przełęczy.
Po ok. 30 minutach wychodzimy na widokową Wielką Polanę Małołącką.


Na rozstaju Krzysztof skręca na czarno znakowaną Ścieżkę nad Reglami i decyduje się wejść na Wyżnią Przełęcz Kondracką przez Grzybowiec. Z późniejszej relacji dowiadujemy się, że droga była przysypana i miejscami trzeba było torować.

Za łąką żółty szlak biegnie lasem,
śniegu stopniowo przybywa i wkrótce krajobraz zmienia się na zimowy.
Wspinamy się fragmentem Głazistego Żlebu. Nachylenie wzrasta i podejście robi się bardziej wymagające.
Jesteśmy rozgrzani i nie czujemy zimna, ale na termometrze z pewnością jest poniżej zera. Okresowy potok, wzdłuż którego prowadzi szlak, pokrywa warstwa lodu.
Momentami oznaczeń nie widać i idziemy po wydeptanych śladach lub korzystamy z Mapy Turystycznej. Punktem ułatwiającym orientację są Mnichowie Turnie.
W najwyższych partiach Doliny śnieg przykrywa grubą warstwą połacie kosodrzewiny jak puchowa kołderka.

Na głównym planie przełęcz Siodło (którą widzieliśmy z innej perspektywy na Wielkiej Polanie Małołąckiej) oraz fragment czerwonego szlaku, prowadzącego przez Grzybowiec.

Przed Przełęczą Kondracką nieśmiało przebija się słońce przez chmury, ale zgodnie z prognozami zaczyna zaczyna mocno wiać.

Na Przełęczy zastanawiamy się co dalej.

Schodzący w kierunku Hali Kondratowej zdecydowanie odradzają wejście. Warunki na łańcuchach były bardzo złe. Zimny i porywisty wiatr zawiewał tak mocno, że ciężko było utrzymać równowagę. Nie wszystkich góra dzisiaj wpuściła, a jeden z kolegów, któremu się udało, czekał szczycie pół godziny, zanim był w stanie schodzić…
Tak było jeszcze godzinę temu…

Nie brzmi to zachęcająco, ale nad szczytem właśnie otwiera się okno pogodowe. Niebo się rozjaśnia, nie widać kolejek na łańcuchach, a czas mamy dobry. Może jednak spróbować?
Postanawiamy podejść i zobaczyć co dalej, a w razie czego wycofać się. Mija kwadrans i jesteśmy na Wyżniej Kondrackiej Przełęczy. Warunki wciąż stabilne.

Po kilku minutach dochodzimy do miejsca gdzie niebieski szlak rozgałęzia się. Na szczyt wchodzi się prawą stroną, ale zejście jest podobno całkowicie zasypane, więc napotykamy osoby idące pod prąd.

Ledwie zaczynamy wspinaczkę, zrywa się nieprzyjemny wiatr, jakby złośliwie, wiejący śniegiem prosto w oczy. Żałujemy, że nie pomyśleliśmy o goglach. Ręce ślizgają nam się na zimnych, oblodzonych łańcuchach, mimo sportowych rękawiczek. Ściągnąć ich nie ma możliwości, chyba że kosztem odmrożenia dłoni…
Na szczęście nie trwa to cały czas, a odcinek łańcuchowy jest krótki i kilkanaście minut później stajemy na wierzchołku. A tu niespodzianka- mamy Giewont na wyłączność!

Bardzo rzadko zdarzają się takie pustki, że można mieć w kadrze cały krzyż tylko dla siebie. A ten jest potężny i imponujący! Wzniesiony przez pielgrzymów w 1901 roku, liczy 15 metrów, składa się z 400 żelaznych elementów i waży 1819 kilogramów. Maria Pawlikowska- Jasnorzewska pisała o nim w swoim wierszu „Krzyż na Giewoncie”: „Trzęsą nim fujawice przez stycznie i marce, a wśród żelaznych wiązań diabeł sprawia harce…”

Robimy tylko kilka szybkich zdjęć. Na dłuższe sesje i podziwianie widoków nie mamy ochoty. Pogoda jest bardzo nieprzewidywalna i w każdej chwili może się znacznie pogorszyć. Widoki z Giewontu:
Schodzimy tą samą drogą
i dalej niebieskim szlakiem do Kuźnic.
Po godzinie jesteśmy przy odremontowanym schronisku PTTK na Hali Kondratowej.

Naszej koleżance Ewie udaje się uwiecznić małego niedźwiadka, który kręci się za budynkiem. Wygląda przyjaźnie, ale nie podchodzimy, bo w pobliżu sytuację może kontrolować mniej sympatyczna mama.
Dalsza część trasy biegnie przez Polanę Kalatówki, którą obchodzimy dołem,
i Kuźnice,
aż do Wielkiej Krokwi, gdzie mamy zbiórkę.


Z Tatrami żegnamy się w tym roku, ale już w listopadzie zapraszamy na dwie fajne wycieczki: w Beskid Śląsko- Morawski na Ropicę i na terenowe zakończenie sezonu w Beskidzie Małym.
Na koniec kilka ciekawostek o Giewoncie:
- w XVI wieku w rejonie Giewontu działała kopalnia o nazwie Gyewant, gdzie wydobywano miedź.
- jest jednym z niewielu miejsc w polskich Tatrach, gdzie zimują kozice.
- w jego masywie znajdują się liczne jaskinie i wiele dróg wspinaczkowych.
- skały porastają liczne rzadkie rośliny, m.in. szarota Hoppego, ostrołódka polna, porostek alpejski, traganek wytrzymały, starzec pomarańczowy, rogownica szerokolistna, wierzba oszczepowata.
- niegdyś na szczyt prowadził bardzo trudny wariant szlaku tzw. Żlebem Kirkora, ale został zamknięty z powodu licznych wypadków.
- Giewont od XIX wieku przyciągał uwagę i stanowił inspirację dla wielu artystów, takich jak Adam Asnyk, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Leon Wyczółkowski, Stanisław Witkiewicz, Witkacy.
Galeria zdjęć z trasy:
























































































Mapa trasy i profil wysokości:
Tekst: Kasia Ogrodowska
Zdjęcia: Damian Malcharek, Kasia Zięba, Kasia Ogrodowska, Jacek Pieczonka, Ewa Tomasik


























No comments yet.