Krzyżne

12 października udało nam się zrealizować ostatnią z zaplanowanych na ten rok tatrzańskich wysokogórskich wycieczek i zdobyć Krzyżne (2112).

Nazwa Przełęczy pochodzi od miejsca, gdzie krzyżują się trzy grzbiety górskie (grań Wołoszyna, Koszystej i Świnicy); Krzyżne to również jeden z punktów krańcowych Orlej Perci.

Bardzo wczesnym porankiem jak zwykle zatrzymujemy się po drodze na kawę,

dojeżdżamy na parking w Palenicy Białczańskiej i kupujemy bilety wstępu do TPN,

po czym ruszamy asfaltową drogą.

Pogoda jest bezwietrzna i nie pada, ale też nie zanosi się na dobre widoki – chmury zasnuwają niebo grubą, ciemną zasłoną, spoza której nie jest w stanie przebić się nawet jeden promień słońca.

Dochodzimy do Wodogrzmotów Mickiewicza.

Nazwa Wodospadów odnosi się do huku, który powodują spadające kaskady, a drugi człon nadało im Towarzystwo Tatrzańskie w 1891 r. na pamiątkę sprowadzenia prochów Adama Mickiewicza na Wawel.

Wchodzimy w progi Doliny Roztoki i wędrujemy wśród kolejnych pięter lasu reglowego, wzdłuż potoku Roztoka. Wszędzie widać, że jesień zawitała już w góry.

Na wysokości rozwidlenia ze szlakiem czarnym rozdzielamy się.

Kto ma ochotę odwiedzić Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, skręca w lewo,

a kto woli podziwiać malowniczy wodospad Siklawa, pozostaje na szlaku zielonym.

Spotykamy się w Dolinie Pięciu Stawów Polskich

i kierujemy za żółtymi znakami na Krzyżne.

Niewiele widać, ale można uruchomić wyobraźnię – jest klimatycznie i tajemniczo, krajobraz spowija mgła, a z dołu dochodzi głośny szum Siklawy.

Otaczają nas rozległe połacie przekwitłych już krzaków czarnych borówek w kolorowych, jesiennych barwach, oszronione trawy i kosodrzewina.

To będzie dzisiaj pierwsze podejście wymagające użycia rąk, zatem kije chowamy do plecaka.

Gdy jesteśmy wyżej, zaczyna się przejaśniać,

po czym zupełnie niespodziewanie, tuż przed Przełęczą, obniża się pułap chmur, wychodzi słońce i naszym oczom ukazuje się bajkowy krajobraz- tonące we mgle wierzchołki stopniowo wyłaniają się na powierzchnię, jak wyspy z oceanu… Jeśli to romantyczne i poetyckie „morze mgieł” nazwać bardziej naukowo, mamy do czynienia z inwersją, czyli zjawiskiem, które zdarza się przeważnie jesienią i zachodzi, gdy temperatura rośnie wraz z wysokością.

Naprawdę trudno oderwać się od aparatu!!

Wychodzimy na Przełęcz.

W legendarnym przewodniku „Tatry polskie” Józef Nyka napisał: „Widok z Krzyżnego słynie od przeszło stu lat jako jeden z najwspanialszych w Tatrach”. Podobno przy dobrej pogodzie można dostrzec nawet sto szczytów! My wyraźnie widzimy przynajmniej kilkanaście- w oddali od lewej m.i.n: Gerlach, Ganek, Niżne Rysy, Rysy, Mięguszowieckie Szczyty, Cubrynę, Koprowy Wierch, Szczyrbski Szczyt, na pierwszym planie: Opalony Wierch, Miedziane,

a w pobliżu Waksmundzki Wierch.

Z powodu spektakularnych widoków pod koniec XIX w. bardzo modne stawały się obserwacje wchodu słońca z Krzyżnego i Wołoszyna, więc w 1880 r., z inicjatywy Towarzystwa Tatrzańskiego, nad Przełęczą została zbudowana niewielka kamienna chatka noclegowa im. Maksymiliana Nowackiego (zoologa, współzałożyciela i zasłużonego działacza TT). Chatka, nazywana też schronem, funkcjonowała do 1915 r. i do tej pory widoczne są jej ruiny, ale trudno nam je było dokładnie zlokalizować. Wiadomo, że na równi, na której się znajdowała, ląduje Sokół podczas akcji ratowniczych na Orlej Perci (na odcinku Krzyżne- Granaty).

Rozpoczynamy powrót żółtym szlakiem na drugą stronę, w kierunku Doliny Pańszczycy. Szlak jest oblodzony, kamienie śliskie i zdradliwe. Na zakładanie raczków nie ma jeszcze warunków, ale przydają się kije. Schodzimy w dół Doliny, mgła naprzemiennie unosi się i opada. Na masywnych szczytach Buczynowych Turni i Orlej Baszty można dostrzec małe figurki turystów. Wyprawa w głąb Orlej Perci w takich warunkach musi być bardzo wymagająca!

Odwracamy się i rzucamy ostatnie spojrzenia na trasę, którą przeszliśmy – wkrótce zniknie nam z oczu.

Teren się wypłaszcza, kamienista ścieżka prowadzi dnem Doliny Pańszczycy,

aż osiągamy Czerwony Staw Pańszczycki.

Występuje w nim sinica Pleurocapsa aurantica, która barwi kamienie na ceglasto-brunatny kolor, stąd nazwa. Ciekawostką jest, że jeziorko w lecie często wysycha i tworzą się dwa małe, o czym mieliśmy okazję się przekonać w czasie naszej lipcowej wycieczki na Granaty.

W tym miejscu szlak się rozwidla (24)

i większość z nas skręca za czarnymi znakami- w planie na dzisiaj jest jeszcze drugi szczyt do zdobycia, tym razem reglowy.

Po przejściu przez Wolarczyska i Rówień Waksmundzką, docieramy na wierzchołek Gęsiej Szyi (1489)

i leżącą u jej stóp Rusinową Polanę, która słynie z zapierającej dech w piersiach panoramy. Niektórzy twierdzą, że właśnie stąd rozciąga się najpiękniejszy widok na całe Tatry.

W sąsiedztwie, na Wiktorówkach, znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Jaworzyńskiej Królowej Tatr, wzniesione w latach trzydziestych XX w. w miejscu, gdzie – wg przekazów ludowych – pasterce z Rusinowej Polany ukazała się „piękna Pani”.

Na murze przy Kaplicy umieszczono tablice upamiętniające ludzi związanych z górami: taterników, alpinistów, himalaistów, przewodników – wszystkich, którzy kochali góry i którzy „zasnęli w cieniu gór i na lodowym szczycie”.

Gdy wracamy Doliną Filipka, jednym z najrzadziej odwiedzanych miejsc w Tatrach, jeden z jej mieszkańców przygląda się nam z ciekawością zza gałęzi i zdaje się mówić:

Możesz popatrzeć, jakie mam imponujące poroże, ale lepiej się nie zbliżaj, bo nie zawaham się go użyć” 😊.

Bus podwozi pierwszą grupę do schroniska Głodówka. Trzeba jeszcze poczekać na kilka osób, wracających z Doliny Pańszczycy przez Murowaniec do Brzezin.

Tymczasem na trasie od Stawu do drugiego Schroniska słońce chyli się już ku zachodowi i ten piękny spektakl, wypełniony grą świateł i kolorów, powoli zamyka dzień.

W Dolinie Suchej Wody szybko nadchodzi zmierzch

i wkrótce zapada głęboka ciemność, którą rozświetlają jedynie konstelacje na rozgwieżdżonym niebie.

Jest co podziwiać na tej gwiezdnej mapie nieba, w mieście nie ma takich widoków.

Obie grupy spotykają się w busie, wszyscy zachowujemy w pamięci piękne chwile dzisiejszej soboty i ruszamy w drogę powrotną.

Zdjęcia: Kasia Zięba, Gabriela Mamica, Ewa Tomasik, Kasia Ogrodowska, Krzysztof Siarka

Opracowanie tekstu: Kasia Ogrodowska

Mapka trasy:

No comments yet.

Leave a comment

Your email address will not be published.