15 czerwca wyruszyliśmy z Jaworzna do Orawic na pierwszą w tym roku tatrzańska wędrówkę. Pogoda była idealna, pełne słońce, bezchmurne niebo i dobre prognozy na cały dzień.
Około ósmej weszliśmy na czerwony szlak, który doprowadził nas do pierwszego celu naszej wyprawy – Doliny Juraniowej.
Wszyscy byli oczarowani pięknem doliny, bujną roślinnością, a szczególnie malowniczą Juraniową Cieśniawą.
Szlak był urozmaicony, drewniane mostki, kładki, skalne schody ubezpieczone łańcuchami, strome porośnięte soczyście zieloną roślinnością ściany wąwozu i przyjemny chłód bijący od Juraniowego Potoku.
W potoku można było podziwiać kaskady i małe kociołki skalne – marmity, które wyrzeźbiła spływająca i wirująca woda.
Wkrótce dotarliśmy na Umarłą Przełęcz (983 m n.p.m.), a następnie do rozdroża w Dolinie Bobrowieckiej.
Z Umarłej Przełęczy prowadził kiedyś zielony szlak na Bobrowiec, jednak w 2008 roku został zamknięty ze względu na ochronę przyrody.
Na rozdrożu pożegnaliśmy kolegów, którzy wybrali leniuchowanie w basenach termalnych w Orawicach. Reszta grupy niebieskim szlakiem prowadzącym Doliną Bobrowiecką rozpoczęła drugą część wycieczki czyli zdobywanie Grzesia.
W Dolinie Bobrowieckiej zachwyt naszych koleżanek wzbudziły liście łopianu o monstrualnych rozmiarach, a może po prostu chciały schronić się przed wzmagającym się upałem.
Doliną Bobrowiecką dotarliśmy do Przełęczy Bobrowieckiej, a następnie do żółego szlaku prowadzącego z Doliny Chochołowskiej na Grzesia.
Na szlaku zrobiło się tłoczno i gwarno. W miejscu gdzie kiedyś był piękny las teraz otworzył się widok na Dolinę Chochołowską…
… i górujący nad nią Kominiarski Wierch.
W potwornym upale wchodziliśmy na szczyt Grzesia, ale wysiłek wynagrodziły nam widoki na Tatry Zachodnie a także na Babią Górę i Pilsko.
Na szczycie Grzesia (po słowacku Lúčna 1653 m n.p.m.) nastąpił kolejny podział na grupę wysokogórską, która zdobyła dwa kolejne szczyty Rakoń i Wołowiec oraz grupę wielbicieli ciszy i kameralnych górskich ścieżek, która zgodnie z planem, zielonym szlakiem przez Przełęcz pod Osobitą zeszła do Zverovki.
Obie grupy spotkały się w Chacie Zverovka, wkrótce dołączyli do nas wielbiciele wód termalnych i z żalem, ale w doskonałych humorach pożegnaliśmy Zverovkę i Tatry Zachodnie.
Mapka trasy:
Wersja a)
Wersja b)
Opracowanie tekstu: Jolanta Ciepłuch
Zdjęcia: Damian Malcharek, Krzysztof Siarka
Galeria zdjęć:
No comments yet.