W sobotni poranek 11 marca szybciutko przemknęliśmy przez drogi Małopolski i jesteśmy w Jaworkach Białej Wodzie.
Jeszcze kilka informacji o dzisiejszej trasie : najpierw szlak czerwony, następnie niebieski, znowu czerwony i znowu niebieski. Proste, wyruszamy drogę.
Po lewej mijamy kapliczkę zwaną Małą Cerkiewką, nie wiadomo kiedy powstała. Podziwiamy błyszczącą kopułę pokrytą miedzianą blachą i drewniane rzeźby wewnątrz kapliczki.
Maszerujemy drogą aż do wejścia do Rezerwatu przyrody Biała Woda, tam prowadzi szlak żółty. My skręcamy na szlak czerwony.
Polną ścieżką idziemy przez dawne pola nieistniejącej łemkowskiej wsi Biała Woda. W czasach współczesnych prowadzony jest tam kulturowy wypas owiec.
Wieje silny wiatr, chmury zasłaniają widok na Pieniny. Wzrok przyciąga Smolegowa Skała, która wygląda jak grzbiet ogromnego dinozaura.
Wreszcie docieramy do granicy lasu, który chroni przed lodowatymi podmuchami wiatru.
Teraz marsz będzie utrudniał śnieg. Wędrujemy po śladach, zapadamy się po kolana, na otwartej przestrzeni ślizgamy się na cienkiej warstwie lodu.
Zmieniamy kolor szlaku na niebieski. Idziemy w kierunku Wielkiego Rogacza, na Międzyrogaczu znowu zmieniamy kolor szlaku na czerwony.
Najbardziej wytrwałych kusi szczyt Wielkiego Rogacza (1182 m n.m.p.), to tylko 200 m nieoznakowaną ścieżką.
Mijamy Przełęcz Żłobki i przed nami cel wędrówki Radziejowa (1262 m n.m.p.).
Strome podejście dodatkowo utrudniają wiatrołomy.
Na szczycie niespodzianka, jesteśmy sami, nie ma turystów, zwykle jest tu tłoczno i gwarno.
Wdrapujemy się na 22 m wieżę, by z platformy widokowej na poziomie 17 m podziwiać panoramę Pienin, Tatr i Doliny Popradu. Niestety niski pułap chmur nie pozwala nacieszyć się pięknymi widokami.
Jest bardzo zimno, trzeba dotrzeć jak najszybciej do schroniska. Mijamy Złomisty Wierch, na pozbawionej drzew Złomistej Przełęczy silny wiatr sprawia, że trudno utrzymać się na nogach. Mijamy drewnianą kapliczkę pod Przehybą, schronisko już niedaleko.
W Schronisku PTTK im. Kazimierza Sosnowskiego na Przehybie, tak jak na szlaku, jest pusto.
Oprócz naszej grupy spotykamy tylko kilkoro turystów, którzy zarezerwowali nocleg. Trzeba się ogrzać i posilić. Za oknami szaleje zamieć a przed nami jeszcze około 6 km zejścia do Szczawnicy.
Przed wejściem do schroniska ustawiamy się do grupowego zdjęcie z banerem.
Naszą uwagę zwraca maskotka schroniska, niezwykle przyjazny Bambi.
Bambi to pies rasy nowofunland, łagodny olbrzym, któremu zimowa aura zupełnie nie przeszkadza.
Wchodzimy na szlak, kurzy śniegiem, wiatr zaciera ślady. Schodzimy ostrożnie miejscami jest stromo i ślisko, kije trekkingowe bardzo się przydają.
Około 17.45 jesteśmy w Szczawnicy. Dla najwytrwalszych jest nagroda, można przejść obok Wodospadu Zaskalnik, mniej wytrwali szybko wskakują do busa.
Na morsowanie przy wodospadzie nie było chętnych.
Mapka trasy:
Pełna galeria:
Opracowanie tekstu: Jolanta Ciepłuch
Zdjęcia: Damian Malcharek, WO
No comments yet.