Turbacz (1310 m n.p.m.) najwyższy szczyt Gorców, położony w ich centralnym punkcie, tworzący potężny rozłóg. Największą atrakcją Turbacza jest nie sam porośnięty lasem świerkowym szczyt, ale okalające go bardzo widokowe polany.
Zrealizowana trasa: Konina – Przełęcz Borek – Hala Turbacz – Schronisko PTTK Turbacz – Turbacz (1310 m n.p.m.) – Obidowiec – Koninki
Na trasę ruszyliśmy z Koniny, czarnym szlakiem od razu w górę.
Minęliśmy po drodze opuszczoną bacówkę.
Przody narzuciły dosyć mocne tempo, przez co „peleton” trochę się nam rozciągnął 😉
Z czarnego szlaku przeskoczyliśmy na czerwony i dalej na żółty. Część ekipy do trasy dorzuciła jeszcze Kudłon 1274 m n.p.m.
Przebłysków błękitnego nieba było niewiele. Jednak wyglądały bardzo malowniczo.
Kilka kilometrów przed schroniskiem dopadła nas śnieżyca
Minęliśmy szałasowy ołtarz stojący w miejscu, w którym w 1953 roku ks. Karol Wojtyła odprawił mszę świętą po raz pierwszy stojąc zwrócony twarzą do wiernych.
Turbacz, to miejsce lubiane również przez narciarzy.
Po przerwie w schronisku…
… ruszyliśmy na szczyt Turbacza.
Przy charakterystycznym betonowym słupku na Turbaczu, swoją małą złotą odznakę GOT PTT odebrał kolega Dariusz. Gratulujemy!
Niestety tym razem pogoda odebrała nam możliwość podziwianie panoramy Tatr – jakże pięknej w tym miejscu. Żal zostawiliśmy za sobą i ruszyliśmy szlakiem czerwonym do Obidowca.
Po drodze, na Obidowcu, minęliśmy symboliczny pomnik katastrofy lotniczej z 1973 roku.
Jak podaje Wikipedia: dwusilnikowy amolot sanitarny Let L-200 Morava odbywał lot z Gdańska do Kielc, a następnie z Kielc do Nowego Targu, dokąd transportował chore dziecko, które z lotniska w Nowym Targu miało zostać przetransportowane do szpitala w Rabce-Zdroju.
Lot odbywał się w trudnych warunkach atmosferycznych, przy silnych opadach śniegu. W akcji ratunkowej brała udział grupa podhalańska Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Rabki-Zdrój.
W katastrofie zginęła matka transportowanego dziecka. Pilot doznał poważnego urazu kręgosłupa. Dziecko uniknęło większych obrażeń.
Dalej z czerwonego szlaku odbiliśmy na zielony.
Koniec.
No prawie, bo jeszcze w drodze powrotnej zajechaliśmy na chwilę do Karczmy U Lipy, żeby coś zjeść.
Góry to cudowne miejsce, gdzie można było choć na chwilę zapomnieć o szaleństwie wojny toczącej się na Ukrainie by zregenerować się psychicznie. Ciężkie mamy czasy. Ważne są: solidarność i przyjaźń między narodami i międzyludzka. Te wartości tak bliskie każdemu turyście.
Mapka trasy:
Galeria zdjęć:
Fot.: Sebastian Łasaj, OK
Opracowanie tekstu: Sebastian Łasaj
No comments yet.