Salatin (2048 m npm) jest jednym z sześciu szczytów w grani głównej słowackich Tatr Zachodnich. Trasa jest bardzo widokowa i urozmaicona terenowo. Szlak na odcinku Brestowa – Salatyn prowadzi szerokim, trawiastym grzbietem, podczas gdy odcinek Salatyn – Pachola jest kamienisty i eksponowany.
Trasa: Zverovka – Brestova (1934) – Salatin (2048) – Pachola (2167) – Zverovka
Tydzień przed terminem wycieczki w Tatrach spadł śnieg w dosyć znacznej ilości. Po internecie krążyły zdjęcia i filmy białych okolic Morskiego Oka i Doliny Pięciu Stawów. Ponieważ część zaplanowanej trasy prowadzi w terenie z utrudnieniami, nie było pewne czy wycieczkę uda się zrealizować. Na szczęście na kilka dni przed wyjazdem podwyższone temperatury, silny wiatr i opady deszczu wyczyściły nam szlak z białego puchu.
Pogoda była dosyć ładna, ale niestety niski pułap chmur mówił, że z widokami szczytowymi może nie być najlepiej. Wystartowaliśmy z okolic parkingu przy dolnej stacji kolejki pod Spálenou i ruszyliśmy niebieskim szlakiem przez pierwszy nasz szczyt tego dnia: Predny Salatin (Przedni Salatyn / Skrajny Salatyn) i dalej na Brestową (1934 m n.p.m – jak mówią mapy i wikipedia, lub 1902 m n.p.m – jeśli ufać tabliczce na szczycie).
W okolicach szczytu w szczelinie znaleźliśmy pozostałości śniegu :), z których zbudowaliśmy dwa niewielkie, ale zgrabne bałwanki. Każdy chciał mieć z nimi zdjęcie :D. Po kilku minutach dołączyła do na kilkunastoosobwa grupa słowackich turystów, która również ustawiła się w kolejce do zdjęć z bałwankami. Przy okazji od kolegów Słowaków dowiedzieliśmy się, że słowacka nazwa bałwanka to „snehuliak” 🙂
Dalej na dwuszczytowego Salatyna przeszliśmy we mgle ścieżką wśród łagodnych trawiastych zboczy z przerwą na piknik w osłoniętej od wiatru dolince.
Od Salatyna w Stronę Spalonej Kopy (słow. Spálená) i Pachoła (słow. Pachoľa) szlak powoli zmienia charakter na skalisty, miejscami mocno eksponowany.
Gdy szliśmy przez mgłę, w pewnym momencie drogę zaszedł nam skalny gnom. Ale Kinga go nakarmiła, podrapała za uchem i puścił nas żywcem 😉
Trasa piękna, w mglisty dzień momentami mroczna, gdy skały przybierają dziwne kształty, czasem przypominając nawet granitowego zamyślonego Sfinksa 🙂 Zrobiło się chłodno, wiało, mgła gęstniała, co potęgowało jeszcze atmosferę niesamowitości.
Zimowe czapki i rękawice okazały się bardzo pomocne.
Przy podejściu na Pachoła momentami niebo odsłaniało się żywym błękitem.
Ze szczytu zeszliśmy w stronę Banikowa i dalej szlakiem żółtym Doliną Spaloną i Doliną Rohacką do Chaty Zverowki.
Podgrupa szybsza dołożyła do trasy jeszcze Banikova i Rohackie Stawy.
Końcowe odcinki przemierzyliśmy już w słońcu, delektując się widokami Wołowca, Rakonia i Rohaczy.
Fot.: Sebastian Łasaj, Kinga Zarębska, OK, Joanna Piękny, Artur Jarzynka
Na pewno wrócimy jeszcze w to miejsce.
No comments yet.